Babskie sprawy: bieganie kobiecym okiem. Nasza ambasadorka o tym, jak i dlaczego kobiety biegają

Tej kobiety nie można określić inaczej niż – prawdziwa petarda! Jest z nami już bardzo długo, prowadzi treningi stacjonarne w stylu #runhappy w Gdańsku, zagrzewa do walki przed gdańskim półmaratonem. Inspiruje, edukuje, zaraża dobrą energią. Daria Kuza to jedna z tych kobiet, które w biegowym świecie mają wiele do przekazania. Nasza ambasadorka testuje kolejne modele Brooks Running na różnych nawierzchniach, dystansach, w zmiennych warunkach. Dzięki niej wiemy, co piszczy w biegowej trawie w Trójmieście.  

W cyklu Babskie sprawy: bieganie kobiecym okiem podzieliła się z nami swoimi obserwacjami z punktu widzenia: trenerki, specjalistki, motywatorki  i… aktywnej kobiety.  

 Bieganie, jako jedna z najbardziej popularnych i ogólnodostępnych aktywności fizycznych, dla części kobiet stanowi początek “brania się za siebie”. Dla znakomitej większości jest “chwilą dla siebie samej”, “momentem na pozbycie się napięć i stresów”, czasem gdy “nikt głowy nie zawraca”. Brzmi znajomo? 

Dlaczego kobiety biegają?

Znam wiele biegaczek, które zaczęły od tej aktywności, ponieważ nie ograniczała czasowo ani lokalizacyjnie. Wystarczyło postanowienie zrobienia czegoś dla ciała i ducha, a dosłownie chwilę później wiązały buty biegowe. Często spotykam kobiety, które wybrały bieganie jako formę aktywności, która uczy ich dyscypliny, mobilizacji i motywacji wewnętrznej. Nie jest przecież łatwo wyjść na trening, gdy za oknem pada i wieje,, i zimno, i właściwie wszystko jest na NIE. Wszystkie znamy ten stan, kiedy kapcie i ciepła kołderka głośno zapraszają do pozostania w domu. Te kobiety mają jednak świadomość, że tak hartuje się żelazo a w tym wypadku żelazny charakter biegaczki.

Na mojej trenerskiej i zawodniczej drodze miałam też okazję spotkać kobiety, które wybrały bieganie jako sport, który daje im poczucie wolności, pozwala walczyć ze swoimi słabościami, uczy cierpliwości. Niektóre dzięki wkroczeniu na biegowe ścieżki odkryły swój dziki charakter, duszę sportowca. Te ostatnie bardzo chętnie rywalizują i stawiają sobie ambitne cele, biorą  udział w zawodach, by kontrolować progres. Ta grupa kobiet chętnie podejmuje wyzwania wymagające bardzo dużej samodyscypliny. Bo o ile do wspólnego treningu pod zawody na 10 km można od czasu do czasu zaprosić koleżankę aby sobie trochę pobiegać ale i pogadać, to trudniej znaleźć towarzystwo, kiedy w planie pojawiają się interwały czy długie wybiegania w zadanym, niekonwersacyjnym tempie.

Część znanych mi biegaczek nawet przez chwilę nie pomyślała o tym aby stanąć na linii startu a na hasło “Ej, zapisz się na ten najbliższy bieg” odechciewało im się biegania. Dlaczego? Bo nie widzą swojego biegania w kontekście przygotowań pod konkretny cel, nie lubią mieć narzuconego planu czy biegać na czas. Część z nich nie wierzy w siebie i nie wierzy, że luźne truchtanie dla przyjemności, zdrowia albo podkręcenia spalania kalorii, daje prawo nazywania się biegaczką, a tym samym startu w zorganizowanych zawodach.

Biegowa perspektywa: kobiecy punkt widzenia

Gdy myślę o bieganiu kobiet i mężczyzn, myślę o tym, że każda z grup patrzy na ten sport w innych kategoriach. Mężczyźni z natury chętniej rywalizują, czyli konkurują między sobą. Kobiety zdecydowanie częściej konkurują same ze sobą- ze swoimi słabościami, z tym ile mogła przebiec miesiąc temu, a ile wytrzymuje obecnie w biegu ciągłym. Rywalem z którym toczy czasem nierówną walkę jest ona sama- wersja przed bieganiem vs wersja biegająca.  

Kobietę do biegania mobilizuje fakt, że to sport zdrowy, polecany przez lekarzy, że poprawia samopoczucie, a przy okazji pozwala zredukować masę ciała. Ważne jest to, że buduje relacje. Nie każda kobieta potrzebuje do biegania wizji wyścigów, większości wystarcza satysfakcja i, endorfiny “po”, a także wymierne efekty wizualne, które są efektem ubocznym regularnej aktywności.


 Co daje bieganie?

Z perspektywy kobiety bieganie pozwala również na założenie im na trening “tych fajnych” legginsów z wystawy oraz dobrze prezentujących się na półce sklepowej butów. Nie jest bowiem tajemnicą, że kobieta biegająca lubi wyglądać dobrze również na treningu. I nie ma w tym nic złego, że fajny ciuch biegowy dodaje zachęty do aktywności sportowej. Każda bowiem forma motywacji ma znaczenie, szczególnie gdy zaczyna się przygodę biegową i nie jest łatwo wyjść z domu, bo do wypracowania rutyny jeszcze daleka droga. 

Bieganie pozwala nam poznać swoje możliwości, uwierzyć w siebie, popatrzeć na siebie z dumą gdy pokonujemy dystans powyżej obecnego rekordu lub w szybszym tempie niż zazwyczaj. Dla osoby, która nie wie jak zachować się na siłowni, która nie lubi zajęć grupowych, która być może wstydzi się tego jak obecnie wygląda, bieganie otwiera bramy i zaprasza do bycia sobą. Dla kobiety zapracowanej to możliwość redukcji stresu, dla niezwiązanej z aktywnością – marchewka do działania bez presji tempa i celu, dla zmotywowanej, ale zajętej- pole do działania nad ustaleniem priorytetów, dla kobiety sportowca- naturalny sposób na utrzymanie poziomu wytrenowania, podtrzymania wydolności tlenowej. 

Jako kobieta biegaczka, trenerka, zawodniczka, w bieganiu upatruję ogrom możliwości do rozwoju fizycznego, psychicznego, ale i interpersonalnego. Bieganie łączy ludzi, pozwala wchodzić w grupę już trenującą, stwarza okoliczności do spotkań, rozmów o rzeczach poważnych i błahych. Niejednokrotnie widziałam jak w moim otoczeniu kiełkowały przyjaźnie i było podwaliną pod głębokie relacje partnerskie. W czasie rozterek życiowych jest jak świeży podmuch wiatru, dzięki temu, że czyści umysł i sprzyja wyrzutowi endorfin, czyli hormonów szczęścia.  

Mnie daje ogromne poczucie niezależności- wystarczy wygodny strój sportowy, ulubiony but biegowy i można w ten sposób na wyjeździe poznawać okolicę, odkrywać nowe ścieżki biegowe, ustalać sobie cele albo można po prostu biec i delektować się możliwościami.
 

Ile kobiet, tyle perspektyw, ale jedna rzecz wydaje mi się być wspólna- bieganie daje wolność i poczucie, że to co robimy zależy w 100% od nas samych. Uczy, że stać nas na więcej, jeśli damy temu szansę. Ono pokazuje, że mamy ogromne pokłady kobiecej mocy, wystarczy tylko po nie sięgnąć. Bieganie pokazuje, że każda z nas może z niego korzystać bez granic i że na miano biegaczki nie musimy zasługiwać. Ono nam się należy tak samo jak ładny but i wygodny biustonosz biegowy, ale o biustonoszu i komforcie biegowym opowiem następnym razem.

Używając znanego z “Seksmisji” tekstu, pozwolę go sobie lekko zmodyfikować pod nasz kobiety biegowy temat i zakończę mój wywód takim zdaniem “Bieganie też było kobietą”.  

Ze sportowymi pozdrowieniami,
Daria Kuza
Trener biegowy, Ambasadorka biegowa marki Brooks 

DO GÓRY